poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Tam gdzie można odnaleźć spokój - Samotnia

Absolutnie wyjątkowe miejsce w Karkonoszach. Takie do którego chce aż chce się wracać. I my wracamy. Każdego roku i o każdej porze.

Z dzieckiem: tak; pamiętajcie jednak że to wycieczka w góry, więc trzeba zadbać o komfort dziecka podczas wędrówki
Z wózkiem: moim zdaniem nie; choć widziałam takich turystów, którzy z wózkiem szli. Wózek jest niewygodny, źle się go prowadzi a brzdące i tak zwykle lądują na rękach u mamy. Jeśli nie musicie nie bierzcie wózka (a już na pewno odpadają wózki typu parasolka), popsuje Wam całą przyjemność chodzenia. Polecam chustę, nosidełko lub plecak do wędrówek górskich. Zdecydowanie wygodniej.
Buty: wygodne, górskie (nie klapki, japonki czy szpilki)
Koniecznie: prowiant dla dziecka (dużo wody), aparat fotograficzny



Do Samotni dotrzemy różnymi karkonoskimi szlakami. Najłatwiej z dzieckiem wystartować z Górnego Karpacza. Jeśli chodzi o parking, to szczerze polecam zostawić auto w domu (pensjonacie, hotelu). Nie wiem jaki jest koszt parkingu, wiem natomiast, że bardzo trudno znaleźć miejsce do zaparkowania.
Do Górnego Karpacza jeździ bardzo wiele busów i autobusów, polecam skorzystanie z tej formy komunikacji. Wysiadamy na przystanku Kościół Wang. I tu pierwsze zderzenie z rzeczywistością :) jedno z najbardziej stromych podejść na naszej trasie. Dzieci bardzo często już tu zaczynają marudzenie, że nóżki bolą. Jeśli mamy jakieś nosidło, oszczędźmy im tego fragmentu drogi. Z przystanku do samej Świątyni Wang jest niecałe 10 minut drogi (i tu też taka mała dygresja, jeśli wpadniecie na pomysł wędrówki z centrum miasta do Kościoła Wang, odpuście, poczekajcie na autobus - droga niby niecałe 4 km, ale ciągle pod górę, więc zanim dotrzecie będziecie mieli dość). My nie wchodzimy na zwiedzanie Kościoła Wang - znamy go aż za dobrze, mieliśmy tą przyjemność brać w nim ślub. Jeśli chcecie zobaczyć i wejść do środka szczerze polecam. 

Cennik widnieje na stronie http://www.wang.com.pl/

Kościół Wang, fot. soc

Zaraz za Kościołem Wang znajduje się kasa do Parku Narodowego. Jednorazowe wejście do Parku to koszt 6 zł (bilet normalny), dla dzieci 3 zł. Aktualny cennik znajduje się na stronie Parku http://www.kpnmab.pl/

Szlaku nie zgubimy, bo do Schroniska, prowadzi szeroka wybrukowana droga (szlak niebieski) delikatnie pnąca się ku górze. Dla wprawnego turysty czas przejścia to będzie jakieś 1,5 godziny. Z dzieckiem czas ten zdecydowanie się wydłuży. I tak jest u nas. Oglądamy kamyczki, liczymy drzewa, co chwilę zawracamy, przerwa na picie i przerwa na jedzenie. A to na ręce, a to na nóżki, a to w plecaku. Nigdzie nam się nie spieszy więc dostosowujemy nasze tempo do Asi. Cała trasa do Samotni to jakieś 4 kilometry, jak już wyjdziemy z lasu na otwartą przestrzeń to roztaczają się przed nami wspaniałe widoki. Raczej nie robimy dłuższych przystanków, pomału kierujemy się do celu. Mijamy Polanę (nazywaną przez miejscowych "Bronka Czecha" na pamiątkę schroniska, które stało tu do 1966 roku), gdzie jest rozwidlenie szlaków - można się udać na Pielgrzymy i Słonecznik, ale w moim odczuciu to trudna trasa jak na dwulatka, więc nawet nie próbujemy. Za Polaną, już w lesie, jest rozwidlenie drogi, do Samotni można pójść lasem (i tą trasę lubimy bardziej) lub dalej szeroką brukowaną drogą. Wybieramy las, choć szlak remontowany, więc i tak musimy później zejść na główną drogę. Zaglądamy jeszcze do domu myśliwskiego i w zasadzie już jesteśmy na miejscu. Ta końcówka zwykle się już nudzi, szczególnie dziecku. Za to jak już dotrzemy na miejsce to chciałoby się tam zostać na dłużej. Tafla Małego Stawu lśni w słońcu odbijając granie kotła, w którym się znajduje. Cudnie!
Polana Bronka Czecha, fot. amc

O domku w kotle Małego Stawu słyszano już w 1670 roku. Obecnie, od lat, Samotnia prowadzona jest przez tą samą rodzinę - Państwa Siemaszków. I to własnie oni dbają o ten wyjątkowy klimat tego miejsca. 
W upalny dzień my wybieramy odpoczynek na dworze. W wysokim sezonie, bywa że tych miejsc siedzących nie starcza, ale zawsze można usiąść na trawie :). Ponadto do toalet czy bufetu mogą być kolejki, trzeba uzbroić się w odrobinę cierpliwości. Nie liczę czasu ile spędzamy na miejscu, tyle ile chcemy. Osiągnęliśmy dzisiejszy cel, więc nie ma powodu do pośpiechu, a droga powrotna zwykle się dłuży :)

Schronisko Samotnia, fot. amc

Kocioł Małego Stawu, fot. amc

Schronisko Samotnia, widok z grani, fot. soc

Jaką wybrać drogę powrotną? Jest kilka opcji, w zależności od tego gdzie jest wasze auto, albo w której części Karpacza chcecie się znaleźć :) 
- można wrócić tą samą drogą, więc trasa będzie Wam znana,
- można na Polanie Bronka Czecha, skręcić w prawo na szlak zielony w stronę Białego Jaru. Ścieżka leśna, ciągle w dół i miejscami po kamieniach. Dziecko z pewnością będzie bardzo zmęczone i marudne. Asia zwykle na tym odcinku ląduje w plecaku i jest cała szczęśliwa. Szlak zaprowadzi nas na ulicę z tzw. anomaliami grawitacyjnymi,
- można z Samotni podejść do schroniska Strzecha Akademicka (10 minut) i stamtąd żółtym szlakiem zejść w dół (droga, na dość długim odcinku brukowana). To stara trasa zjazdów saneczkami. Dziś wybieramy tą opcje. Asia wskakuje do plecaka i ruszamy. Trasa kończy się tzw "dzikim wodospadem" tuż przy dolnej stacji wyciągu na Kopę,
- można też będąc na Strzesze wybrać szlak żółty, potem czarny, przez Biały Jar - bardzo niewygodny dla dzieci i dość stromo prowadzi w dół,
- można też wystartować na Śnieżkę... ale tego już z dzieckiem nie polecam.
Jeśli jesteście w Karkonoszach, nie możecie pominąć miejsca jakim jest Samotnia. Z dzieckiem to w zasadzie wyjście na cały dzień, dla dorosłego, może być to jeden z etapów zdobywania Śnieżki.

Endomondo nam pokazało:
trasa: 11,46 km
minimalna wysokość 715 m n.p.m.
maksymalna wysokość 1304 m n.p.m
czas: 3h 42 min 

#Samotnia #Karpacz #Dolny Śląsk

PS. Wszystkie zdjęcia są naszymi autorskimi, jeśli chcesz wykorzystać... podaj źródło. Dziękuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz