niedziela, 1 listopada 2015

Zapomniany przez turystykę Triest

Idąc za ciosem, jak Wenecja to może i Triest :) blisko.... raptem 129 kilometrów, niecałe 2 godziny drogi od Premantury. To włoskie miasto o charakterze portowym, położone nad Morzem Atlantyckim. Triest od samego wjazdu do miasta nie robi wrażenia, liczne przedsiębiorstwa na obrzeżach miasta, żurawie portowe są wręcz przytłaczające. Cieszę się, że docieramy tam w niedzielę, w dzień wolny od pracy, dzięki temu unikamy korków.



Z dzieckiem: generalnie nie ma przeciwwskazań... jednak nuda dla dziecka
Z wózkiem: tak
Buty: wygodne
Koniecznie: dowód osobisty lub paszport, coś do jedzenia i picia (mało sklepów)

Nasze założenie, że skoro jest weekend powinno być nieco luźniej jest jednak mylne. Pierwszy wjazd na parking portowy kończy się tylko zszarganymi nerwami. Trzeba Wam wiedzieć, że Włosi jeżdżą jak szaleni, bez kierunkowskazów, bez jakichkolwiek zasad. Jak tylko widzą miejsce parkingowe, to nie jest istotne, że jedziesz przed nimi... oni będą pierwsi. Szybko uciekliśmy, szukając nadziei w uliczkach miasta. Włosi parkują wszędzie na zakazach, na chodnikach, na miejscach dla skuterów i rowerów... wszędzie. Ani szpilki nie da się włożyć. Miejsca szukamy jakieś 1,5h!!! W zasadzie zaczęliśmy się zastanawiać czy nie wrócić na kemping. Przez przypadek wyjeżdżamy z miasta, znajdujemy miejsce i wychodzimy z auta, bo każdy ma już dość, łącznie z Asią. Pada decyzja, próbujemy pojechać do pałacu Miramare, jak nie znajdziemy miejsca parkingowego, wracamy.
Pakujemy się do samochodu. Docieramy na ulicę Viale Miramare, już na spokojnie bez nerwów jedziemy do przodu. I jak z podziemi, jakby na nas czekało pojawia się miejsce parkingowe przy ulicy Largo a Roiano. Szybka decyzja stajemy. Nie jesteśmy jeszcze daleko od centrum, więc decydujemy się w końcu na spacer po mieście. 
Idziemy przed siebie, bez mapy. Mam wrażenie, że po przejechaniu wszystkich uliczek w poszukiwaniu miejsca parkingowego, widzieliśmy już wszystko i wiemy dokąd iść. W swojej wędrówce odnajdujemy ulicę Via Roma i nią spacerujemy w stronę Ponto Curto. Jest to bardzo charakterystyczny kanał, ładnie utrzymany, w którym cumują liczne łódeczki i male żaglówki. Wygląda to bajecznie. Nad kanałem znajdujemy przepiękny kościół Sant' Antonio Nouvo, Ortodoksyjną Świątynię Trójcy Świętej i Ducha Świętego i liczne kawiarenki we włoskim klimacie. 
Spacerując ulicami Triestu odnajdujemy głównie styl neoklasyczny z delikatną domieszką wpływów rzymskich. Trafiamy do Izby Handlowej gdzie akurat trwają zajęcia plastyczne dla dzieci, dużo się dzieje, więc Asiek biega pomiędzy dziećmi, mając doskonałą zabawę. W pobliżu Izby trafiamy na lodziarnię z taką ilością smaków lodów, że oczopląsu dostaję. Jeszcze nigdy w życiu nie widziałam takiego miejsca, a gałkę trzeba wybrać jedną:) Na szczęście Asia wie czego chce... bananowy. 
Ponto Curto, Triest, fot. amc&soc

Ponto Curto, Triest, fot. amc&soc

Triest, fot. amc&soc

Izba Handlowa, Triest, fot. amc&soc

Docieramy do serca Triestu - Piazza Unità d’Italia.
Przepiękne miejsce, dużo przestrzeni (około 10 tys m2), malownicze neoklasyczne pałace wokół i charakterystyczna fontanna Czterech Kontynentów na środku placu. Do najważniejszych zabytków zakwalifikować można ratusz z wieżą zegarową i eklektyczną fasadą, pałace Modello i Stratti, budynek rządowy, secesyjny hotel Duca d’Aosta, pałac Lloyd Trestino oraz pałac Pitteri. Spędzamy tu chwilę rozkoszując się widokiem przed nami. Jest sporo miejsca do biegania, samochody nie jeżdżą, więc Asia ma w zasadzie dużą swobodę ruchu. Informacja turystyczna jest zamknięta.


Piazza Unità d’Italia, fot. amc&soc

Piazza Unità d’Italia, fot. amc&soc

Piazza Unità d’Italia, fot. amc&soc

Bazylika św. Sylwestra, fot. amc&soc

Chwilę później idziemy w kierunku Bazyliki św. Sylwestra. Wg wierzeń fundamenty budowli powstały w miejscu narodzin Eufemii i Tekli, które były męczennicami. Zbudowana w stylu romańskim, zmieniona w 1927 roku, jest miejscem kultu kościoła ewangelicko-reformowanego. Dalej pałeczkę przewodnika przejmuje mój mąż, który uparcie prowadzi nas do parku, którego my nigdzie nie widzimy, Po jakiś 15 minutach docieramy na miejsce... i znów odkrywamy kolejne karty historii Triestu. Jesteśmy na wzgórzu, gdzie po raz pierwszy spotykamy kramy z pamiątkami i widokówkami. Jest też toaleta, co dla zwiedzających jest dość ważna informacją. 
Na wzgórzu znajduje się Katedra św. Justyna. Samo wejście do środka nie jest płatne, natomiast już zwiedzanie skarbca czy dzwonnicy wymaga inwestycji kilku EURO. Zaglądamy do środka. Katedrę charakteryzuje niesymetryczna fasada, głównie o charakterze romańskim z ogromną gotycką rozetą. Wnętrze natomiast podzielone jest na pięć naw, każda innej szerokości. Jedna z nich zwieńczona jest kopułą. Odnaleźć też można freski przedstawiające samego św. Justyna. Chłód świątyni jest bardzo przyjemny, ale ruszamy dalej. Kierujemy się do imponującej Twierdzy San Giusto. Powstała ona w miejscu weneckiego zamku i zbudowano ją dla celów wojennych. Wykorzystano ją dwukrotnie. Za pierwszym razem służyła wojskom Napoleona, za drugim razem wojskom niemieckim. Obecnie znajduje się tam muzeum i taras z zachwycającą panoramą Triestu. 
Czas wracać. Schodząc mijamy jeszcze teatr rzymski. Po upadku Cesarstwa Rzymskiego zasypano go aby później na nowo odkryć go, podczas rozbudowy miasta, w 1930 r. Zupełnie niepozorny zabytek liczy sobie prawie 2000 lat!!!


Triest, fot. amc&soc

Katedra św. Justyna, Triest, fot. amc&soc

Katedra św. Justyna, Triest, fot. amc&soc

Twierdza San Gustio, Triest, fot. amc&soc

Triest, fot. amc&soc

Triest, fot. amc&soc

Triest, fot. amc&soc

Wracamy do samochodu, upał wyciągnął z nas wszystkie siły. I chyba już na dobicie, postanawiamy, że jeszcze przecież został nam zamek Miramare, więc jedziemy. Jeśli wydawało nam się, że parkowanie w Trieście jest trudne, to nam się tylko wydawało. Parking przy zamku, w zasadzie powinien być przy ulicy jednokierunkowej, ale samochody poruszają się tam w obie strony. Więc mijanie drugiego wozu, to albo jazda po chodniku, albo cofanie się. Całe wybrzeże z tej strony Triestu to wybetonowane miejsca do opalania, więc oprócz turystów, parkują tu także mieszkańcy miasta i okolic. Istne szaleństwo. Jakiś totalny absurd, pakujemy się za autobusem, więc wszyscy miejsca ustępują, ale zastanawiamy się na ile jest to dobry pomysł. Tym razem mamy farta. Ktoś wyjeżdża, robiąc nam miejsce. Jest już po 16, więc największy ruch tak jakby minął. Prawda jest taka, że to właśnie tu spotykamy turystów, nie w centrum Triestu, a tu w perełce tego regionu Zamku Miramare. Budowla powstała w XIX wieku, jako spełnienie marzeń cesarza Franciszka Józefa. Sam cesarz nie doczekał końca budowy - został zastrzelony. Do dziś krążą opowieści, że kto w zamku spędzi noc, ten postrada zmysły :) Budowlę zaprojektował Austriak Carl Junker i wygląda jak z bajki. Zamek otacza park z unikatową roślinnością, rzeźbami i oczkami wodnymi. Jest też palmiarnia i ogród botaniczny. Cały trud dzisiejszego dnia znika wraz z pojawieniem się tego bajkowego krajobrazu. Mogłabym tu zamieszkać. To jest coś co zostanie ze mną na całe życie, magia tego miejsca, jego energia i siła. 


Zamek Miramare, Triest, fot. amc&soc

Zamek Miramare, Triest, fot. amc&soc

Zamek Miramare, Triest, fot. amc&soc

Zamek Miramare, Triest, fot. amc&soc

Zamek Miramare, Triest, fot. amc&soc

Zamek Miramare, Triest, fot. amc&soc

Zamek Miramare, Triest, fot. amc&soc

Zamek Miramare, Triest, fot. amc&soc

Zamek Miramare, Triest, fot. amc&soc

Zamek Miramare, Triest, fot. amc&soc

Zamek Miramare, Triest, fot. amc&soc


Triest ma swój urok, nie ma w nim tłumów turystów, przytłacza krajobraz portowy. Przy tak wielu kontrastach, warto do niego zajrzeć. Wystarczy jeden dzień by poznać to włoskie miasto i albo polubić albo znienawidzić. Ja przychylam się jednak do pozytywnych emocji. Triest jest OK :)

W Trieście niewiarygodne jest to, że brak tej całej turystycznej otoczki. I nie wiem czy to dlatego, że wrzesień, czy dlatego, że niedziela czy po prostu turyści zapomnieli o Trieście. 


Endomondo nam pokazało:
trasa: 10,85 km (Triest +Miramare)
minimalna wysokość 3 m n.p.m.
maksymalna wysokość 131 m n.p.m
czas: 4h 29 min

PS. Wszystkie zdjęcia są naszymi autorskimi, jeśli chcesz wykorzystać... podaj źródło. Dziękuję. 


1 komentarz: