środa, 18 lipca 2018

Śnieżne Kotły - Ścieżką nad Reglami

Śnieżne Kotły to jedno z tych miejsc w Karkonoszach do których trudno dotrzeć... trudno, nie dlatego, że wysoko, trudno dlatego, że daleko. Z którejkolwiek strony człowiek nie zacznie wędrówki, kilometry lecą jak szalone. Śnieżne Kotły to także miejsce w Karkonoszach, którego nigdy wcześniej nie odwiedziliśmy, więc czas było się wybrać. Bajeczne miejsce.


Z dzieckiem: trasa wymagająca, długa, choć bez drastycznych przewyższeń - tylko dla wprawionych piechurów
Z wózkiem: nie, tylko nosidło i to dla rodziców o mocnych plecach
Buty: wygodne, górskie - kamienie na trasie, wymagają dobrego obuwia
Koniecznie: piękna pogoda, dobry humor, prowiant na drogę i to dużo prowiantu, coś do przebrania, chusteczki, mapa


Uczestnicy: mama, tata, córka lat 5
Czas trwania: około 8h
Długość trasy: około 18 km

Startujemy z Jagniątkowa, parking przy Muzeum Gerharta Hauptmanna (5zł za cały dzień). Koralową Ścieżką, mijamy Żywy Bank Genów i powoli pniemy się ku górze. Leśna ścieżka jest dość szeroka, pozwala na "animacje" dziecka - poszukiwanie skrzatów karkonoskich, tajemniczych przejść i innych światów. Później bawimy się w chowanego, układanie bajek i szukanie skarbów. Wyobraźnia jest nieograniczona, a dziecku czas trzeba jakoś zająć, żeby czerpało radość z wędrowania, to musi być przygoda. Pierwszy przystanek Trzecia Droga 905 m n.p.m. Chwila odpoczynku, czas na zajrzenie do mapy, zjedzenie drugiego śniadania i w drogę.

Tu szlak zaczyna być coraz bardziej wymagający, więc i tempo wchodzenia maleje. Zaczynają się pierwsze dziecięce kryzysy, które "ratują" kładki na szlaku - wg Asi kładka jest fajniejsza do wędrowania niż ścieżka :). I tak od kładki do kładki jesteśmy na Rozdrożu pod Śmielcem, zmieniamy szlak na zielony i chwilę później docieramy do Rozdroża pod Wielkim Szyszakiem. Tu organizujemy dłuższą przerwę - w plecaku dla każdego coś dobrego - bułki, konserwy, serki, owoce, czekolada - do wyboru do koloru. Trzeba nabrać sił przed ostatecznym dotarciem do jeziorek w Śnieżnych Kotłach. 
Tu rozpoczyna się najpiękniejszy fragment naszej wyprawy. Trasa przepiękna, między kosodrzewiną, po ogromnych głazach docieramy do jeziorek. Tu i dziecko nabiera sił, w końcu te głazy trzeba pokonać i tylko ona wie jak... więc co chwilę słychać ZA MNĄ! :) Bajeczne krajobrazy, nieporównywalne do niczego innego.

Po minięciu tego malowniczego miejsca, zaczyna się najtrudniejszy etap wędrówki. Dotarcie do Schroniska pod Łabskim Szczytem, po wysiłku który już za nami jest to bardzo trudne. Nie weźmiesz dziecka na ręce, bo idziecie ciągle po głazach, do tego oczy dookoła głowy bo w dół też jest kilka dobrych metrów. My zmęczeni, Asia zmęczona, tempo żółwie...a pragnienie dotarcia do schroniska, ogromne! I tak kroczek, za kroczkiem idziemy przed siebie co chwilę przystając, żeby motywować się wzajemnie. 
Schronisko staje się naszym zwycięskim punktem, który zdobywamy ostatkiem sił. To też miejsce gdzie zatrzymujemy się na ponad godzinę, żeby siły wróciły. Chociaż, z perspektywy czasu, mam wrażenie, że to my rodzice potrzebowaliśmy odpoczynku, bo Asia całą godzinę turlała się z górki koło schroniska, a jej śmiech zarażał każdego, kto przechodził obok, wywołując dziecięce wspomnienia.

Do Jagniątkowa wracamy czarnym szlakiem. Z górki, po długim odpoczynku idzie się łatwiej. Nie wiem skąd dzieci biorą energię, ale na końcu organizowałyśmy wyścigi wyimaginowanych motocykli.

Polecam bardzo, bo to jedno z najpiękniejszych miejsc w Karkonoszach. Idąc z dzieckiem mierzcie siły na zamiary, a będzie fantastycznie :)






 













1 komentarz:

  1. My też zaczęlismy więcej podróżować. Ostatnio były gory stołowe a niedługo wyruszamy na Mazury. Znalazłam piękny Luksusowy dom do wynajęcia mazury i wybieramy się tam z większą grupką

    OdpowiedzUsuń