Asia ma prawie 4 lata. Przez ten czas, nauczyłam się kilku sztuczek, które pomagają nam we wspólnym podróżowaniu. Nie jestem, żadnym wybitnym psychologiem, po prostu obserwuje swoje dziecko i wiem co działa, a co nie działa. Jak powiedzieć dziecku, że ma iść 10 km na Samotnie i z powrotem, jak wytłumaczyć, że nie możemy jej ciągle nosić na rękach i w końcu co zrobić, żeby choć przez chwilę pamiętała gdzie byliśmy? Nie oszukujmy się nie zawsze zwiedzamy place zabaw i miejsca przyjazne dzieciom, czasem zwiedzamy miasta do których przyjeżdżamy, czasem idziemy w góry, czasem.... Podróże są i dla nas i dla niej... a ja chce żebyśmy wszyscy czerpali z nich radość.
Pierwszy, wspólny, dłuższy wyjazd, bo aż tygodniowy odbyliśmy do Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Asia miała wtedy trochę ponad pół roku, a my lekko spanikowani, wybraliśmy miejsce, które nie było za daleko od domu, ale jednak pozwalało nam dotrzeć do miejsc, których jeszcze nie znamy. Teraz jeździmy swobodnie, nawet kilkaset kilometrów, co nie znaczy, że nie mamy obaw, że coś będzie nie tak.
POZWÓL DZIECKU PLANOWAĆ WYJAZD Z TOBĄ
Od samego początku, kiedy tylko zaczynaliśmy wyjazdy, pokazywałam Asi mapy. Pokazywałam gdzie jedziemy, jaką trasę pokonamy, pokazywałam kolory szlaków i uczyłam rozpoznawać morza, miasta i kontynenty. Zdaję sobie sprawę, że na początku niewiele rozumiała, jednak teraz kiedy tylko wpadamy na pomysł wycieczki czy wyjazdu, pierwszą rzeczą, którą wspólnie robimy, to pochylamy się nad mapą. Prawdziwą papierową mapą. Tworzymy dzięki temu pewne nawyki, pewne przyzwyczajenia, które zawsze będą towarzyszyły naszym wycieczkom. Jednocześnie sprawiamy, że dziecko, może paluszkiem nam pokazać trasę, może zapytać co będziemy oglądać, "ma" w pewnym sensie wpływ na to co będziemy robić. Do map, można dorzucić przewodniki, w których są zdjęcia odwiedzanych miejsc, co także dodatkowo zobrazuje nasze plany. Nie zapomnijcie zabrać mapy i przewodnika ze sobą!
NOWOCZESNE WSPOMAGANIE PODRÓŻUJĄCYCH
Dzisiaj, mapy pomału odchodzą do lamusa. I choć u nas w domu, leżą na każdej półce i zawsze z nich korzystamy, to wspieramy się także nowoczesnymi rozwiązaniami - tablet czy smartfon, zawsze towarzyszą nam w naszych wyjazdach. Jak każdy rodzic wie, tablety doskonale sprawdzają się w samochodach, jak już każdy możliwy sposób zawiedzie... pojawia się tablet i dziecko się uspokaja. Nie możemy zaprzeczyć postępowi cywilizacji, to się dzieje. Dzieci muszą mieć dostęp do tych technologii, bo inaczej zgubią się w nowoczesnym świecie. Polecam, zarówno na wędrówki jak i na jazdę samochodem - googlemaps. Asia jest zaczarowana, może trzymać sprzęt w ręku i mówić gdzie mamy iść, gdzie mamy jechać. Ma poczucie, że nas prowadzi - jest naszym "przewodnikiem". Tu też doskonale sprawdzają się mapy do geocachingu. Kiedy szukamy ukrytych keszy, dziecko może nas do nich zaprowadzić. Oczywiście im starsze dziecko, tym większe poczucie odpowiedzialności. Pomyślcie jak łatwo i szybko uczymy dzieci orientacji w terenie, stron świata i rozpoznawania symboli na mapach. Uwierzcie z taką mapą w ręku, żadne nóżki nie będą bolały.
GDY DZIECKO NIE CHCE IŚĆ
U nas też są kłopoty z chodzeniem na własnych nóżkach. I choć przed każdym sezonem, staram się, żeby najpierw rozchodzić nasze nogi, dopiero potem porywać się na górskie wędrówki... to i tak mamy wieczny problem z "mamo nóżki mnie bolą", "mamo nie mam siły". Mój mąż zwykł mówić, przekupstwo i szantaż podstawą wychowania :) i choć być może wszystkie podręczniki mówią nie, to każdy z nas z pewnością zastosował taką metodę, bo jest skuteczna. Sprawdza się również podczas wycieczek i wędrówek. Pierwszą niezawodną metodą jest oczywiście googlemaps, o którym pisałam wyżej. Co jeszcze?
Możecie podzielić sobie drogę na odcinki, po każdym kolejnym przebytym odcinku, nagradzacie zucha za jego wytrwałość. To zadziała przez kilka pierwszych odcinków, potem może się znudzić, aczkolwiek im atrakcyjniejsza nagroda, tym chętniej dziecko pokonuje odległości. Jak idziecie szlakiem górskim, można drogę podzielić od znaku do znaku, i wtedy dziecko przebija pionę, że znalazło i szuka kolejnego.
Gra w kamyki, nasza ulubiona podczas górskich wypadów. W zasadzie wszędzie w górach znajdziemy strumyki górskie. Od strumyka do strumyka szukamy kamyczków, po to, żeby je wrzucić na koniec do wody. Sprawdza się od najmłodszych lat, a radość dziecka, które trafi do wody bezcenna.
Śpiewanki, rymowanki, wyliczanki i inne ...anki. Podczas drogi możecie śpiewać, możecie rymować... grunt, żeby zająć czymś czas. Czasem zatańczcie, czasem róbcie dziwne kroki, idźcie tyłem albo bokiem. To wszystko uatrakcyjnia waszą drogę i nie nuży dziecka. Szczególnie jeśli młodzież jest mała, a my ją zabieramy w góry.
Asia szuka... sprawdza się od około 3 roku życia, jak jedziemy autem, spacerujemy po mieście czy jesteśmy w lesie. Zadajemy zagadki maluchowi, żeby odnalazł jakąś rzecz, osobę, zwierzę na naszej trasie. Możemy zamieniać się rolami. Odmiana dla starszych dzieci... zgadnij co widzę? (odpowiedzi tak lub nie). My próbujemy już obie wersje, druga trudniejsza, jest ciągle dopracowywana przez nas.
Ciepło, zimo. Pamiętacie z dzieciństwa? Jak zbliżamy się do naszego celu to jest coraz cieplej, jak oddalamy się to robi się chłodniej - my przetestowałyśmy szukając krasnali we Wrocławiu :)
Wyścigi to też fajna zabawa, pod warunkiem, że młodsza młodzież lubi bieganie.
Każdą zabawę musicie dostosować do miejsca w którym się znajdujecie, do trasy jaką pokonujecie i czasu jaki spędzacie na wyjeździe. Warto pamiętać, że nie wszystko co interesuje nas, zainteresuje nasz dziecko, musimy mu pomóc odnaleźć radość z naszej wycieczki
PRZYSTANKI
Planowania przerw w podróży ciągle się uczę. Jednak nie należy zapominać o tym, że dziecko potrzebuje trochę więcej odpoczynku niż my. To ono właśnie jest tym naszym wyznacznikiem zmęczenia, nie my sami. Wybierajmy na przerwy miejsca ciekawe, umożliwiające zabawę, a nie tylko jedzenie, picie i w drogę. Może to być plac zabaw, może być fontanna, strumyk, skałki... nawet jeśli dziecko nie usiądzie to z pewnością nabierze sił na takim przystanku i chęci do dalszej wędrówki.
ATRAKCJE
Nie każdy wyjazd da się zaplanować tak, żeby wszystkim się podobało. Jeśli jedziemy z dzieckiem, weźmy pod uwagę także jego potrzeby. To mogą być proste rzeczy, ot chociażby miejsce zakwaterowania, przyjazne maluchom. Tu niewiele trzeba - huśtawka, kawałek zielonej trawy albo piaskownica. Niech będzie lodziarnia na trasie naszej wycieczki albo schronisko do którego można wejść i zamówić frytki. Idealnie byłoby gdyby na trasie pojawiały się zagadki dla dzieci, albo ścieżki edukacyjne (takie jak możemy spotkać w Czechach), ale niestety nie zawsze tak jest. Pójdźmy do jaskini, pojedźmy na wycieczkę pociągiem, odkryjmy jakiś zamek, odwiedźmy muzeum multimedialne, znajdźmy jakiegoś kesza... to wszystko powoduje, że dzieci na prawdę zaczynają dzielić z nami naszą pasje. Muszą tylko odnaleźć coś dla siebie. Łączmy wyjazdy coś dla nas, coś dla dzieci... najważniejsze jest to, żeby nasz brzdąc się nie nudził! Jak zaczyna jeździć z przymusu... to katastrofa.
To tak krótko o moich raptem 3-letnich doświadczeniach w podróżach z dzieckiem. Nie ukrywam, że musiałam trochę przystopować w wielu aspektach podróży, ale takie spędzane wspólnie chwile dają mi najwięcej radości. Zapewnijcie dziecku coś do picia, coś do jedzenia, coś do zabawy... i koniecznie wózek, plecak, chustę dla własnego komfortu i możecie ruszać. Dzieci szybko się uczą, są sprytniejsze niż my. Pozwólmy im poznawać świat, przez jego doświadczanie i oglądanie.
I Kochani, wywołujcie zdjęcia! I oglądajcie je później razem z dzieckiem. Nie uwierzycie jak wiele taki maluch zapamięta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz